
Późną jesienią zeszłego roku - to był koniec października, podjęliśmy się dość karkołomnego przedsięwzięcia - ratowania pszczół. Pewnego dnia przez przypadek spotkałem pszczelarza, który opowiedział mi swoją dość smutną historię. A mianowicie podczas pracy w pasiece usytuowanej na skraju lasu dostał udaru mózgu. Życie uratowała mu przypadkowa kobieta chodząca po lesie, która wezwała pogotowie. Niestety mężczyzna już nie doszedł do pełnej sprawności. Gdy go spotkałem to proste czynności jak chodzenie sprawiały mu duży problem. Nie było już mowy o zajmowaniu się pszczołami...